Karnawał się kończy, to już ostanie chwile na pieczenie faworków i wiatraczków. Ich wadą jest to że można je jeść bez końca :-)
37 dkg mąki pszennej
4 łyżeczki masła
5 żółtek
1/3 szklanki gęstej śmietany 18 %
4 łyżki spirytusu
szczypta soli
smalec do smażenia
cukier puder do posypania
1/2 słoiczka konfitury z czarnej porzeczki
Mąkę przesiewam do miski dodaję masło, żółtka, sól, spirytus, śmietanę i zagniatam ciasto. Ma być twarde jak na makaron. Wałkiem uderzam w ciasto energicznie składając je na pół i tak robię to kilkanaście razy. Wytworzą się przez to pęcherzyki powietrza. Odstawiam na godzinę do lodówki. Ciasto rozwałkowuję najcieniej jak się da.
Wycinam kwadraty 6x6 cm. Każdy kwadrat nacinam w narożnikach do środka. Nacięte końce składam do środka jak wiatraczek pokazane na zdjęciu Palcem dociskam mocno środek. Smażę na rozgrzanym smalcu,na złoty kolor.
Wiatraczki wkładam do garnka do góry dnem, lepiej się wtedy smażą.
Posypuję cukrem pudrem i dekoruję konfiturą z czarnej porzeczki
Prześliczne! Wspaniały pomysł :)
OdpowiedzUsuńświetnie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńfajna odmiana faworków-cudne wiatraczki:)
OdpowiedzUsuńświetne, ja dziś zapraszam na faworki :)
OdpowiedzUsuńKasiu to ja wpadam na faworki do ciebie. Zawsze lepiej smakuje jak ktoś zrobi :-)
UsuńSmaczne wiatraczki!.
OdpowiedzUsuńPomysłowe wykonanie Magda :)
OdpowiedzUsuńlubię takie geometryczne kształty
OdpowiedzUsuńUwielbiam,moja Mama robi podobne:)
OdpowiedzUsuńEee tam z taką wadą da się żyć;-))
OdpowiedzUsuńPiękne! aż zazdroszczę, ponieważ ja sobie odpuściłam w tym roku ;/
OdpowiedzUsuńŚliczne,tylko dlaczego potem tak szybko znikają z patery.
OdpowiedzUsuńHa ha masz rację że znikają szybko :-)
UsuńJakie piekne te wiatraczki! Ale mi ochoty narobilas:-)
OdpowiedzUsuń