Musze przyznać że to moje pierwsze chruściki od 6 lat. Rzuciłam się na nie ha ha, ale to jest tak jak się nie je słodyczy. Dla rodziny wersja z pudrem, dla mnie bez. Jadłam nie słodkie a miałam wrażenie jakbym zajadała delicje ha ha. Jak to czasami wiele nie potrzeba do szczęścia :-)
1 szklanka śmietany kwaśnej
4 żółtka
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka spirytusu
1 łyżka cukru
mąka wrocławska ilość potrzebna do zagniecenia ciasta
cukier puder do posypania
1,5 kg smalcu
Mąkę przesiewam do miski, dodaję żółtka, śmietanę kwaśną, spirytus, proszek do pieczenia. Ciasto zagniatam i mocno wyrabiam. Ciasto ubijam wałkiem. Potrzeba dużo siły żeby ciasto, wytworzyło pęcherzyki powietrza. Zawijam w folie i wstawiam do lodówki na godzinę. Ciasto rozwałkowuje na cienki placek na stolnicy podsypanej mąką. Wycinam nożem kwadraty 10x5 cm, na środku robię nacięcie. Do wysokiego garnka wkładam smalec i podgrzewam do wrzenia. Na gorący tłuszcz wrzucam chruściki. Trzeba uważać żeby tłuszcz nie kipiał. Smarze do zarumienienia. Przed podaniem posypuję cukrem pudrem.
Chyba się wproszę na kawkę z chruścikiem:) bardzo lubię, choć robię bardzo rzadko
OdpowiedzUsuńprzywiodły mi na myśl tłusty czwartek, którego zresztą nie mogę się doczekać ;)
OdpowiedzUsuńmniam, dawno nie jadłam:)
OdpowiedzUsuńW nadchodzącym karnawale zrobię-bardzo lubię chruścik!
OdpowiedzUsuńUwielbiam chrusty, one maja to do siebie, ze trudno sie od nich oderwać :)
OdpowiedzUsuńmogę kilka :) też dawno nie jadłam :D
OdpowiedzUsuńBierz Łucja i nie pytaj się :-)
Usuń