Strony

Strony

czwartek, 6 maja 2021

Pyzy nadziewane szpinakiem

 Nie znam nikogo kto nie lubi okrągłych, puszystych drożdżowych pyzuni. Zrobiłam wersję ze szpinakiem. Bardzo go lubię i w sezonie wiosennym często dodaje go do potraw. Uwielbiam pyzy je na ciepło i na zimno. Nie muszę mieć żadnych dodatków. Jak zrobię za dużo to mrożę je też.

 


 


 

 





 pyzy:

250 g mąki pszennej

1/2 łyżeczki soli

szczypta cukru

125 ml mleka

1 jajko

10 g masła

farsz:

500 g szpinaku

120 g sera feta

pieprz, chili

olej rzepakowy

1 cebula

2 ząbki czosnku

ciasto:

Do miski  przekładam drożdże dodaję łyżkę mąki i mleka letniego tyle żeby zaczyn miał konsystencję kwaśnej śmietany, dodaję szczyptę cukru. Zaczyn odstawiam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. Do zaczynu przesiewam resztę mąki dodaję sól, letnie mleko pozostałe, jajko i roztopione zimne masło. Ciasto wyrabiam mikserem i zostawiam do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na około półtorej godziny. Po tym czasie ciasto przekładam na deskę podsypaną mąką, zagniatam i dzielę na osiem części. Każdy kawałek ciasta rozciągam w dłoniach, układam. Układam kulkę farszu, sklejam i odstawiam na desce do wyrośnięcia na 20 minut. Gotuję 10 minut na parze. Jednorazowo wkładam do garnka po cztery sztuki. Trzeba pamiętać że one rosną w garnku. Dlatego polecam użyć duży garnek.

Farsz:

Cebulę i czosnek drobno siekam, przesmażam na oleju. Wykładam na talerz. Szpinak dokładnie myję, osuszam. Kroję nożem. Przekładam na patelnię i przesmażam na odrobinie oleju. Jak szpinak zmniejszy swoją objętość, doprawiam go pieprzem, papryczką chili. Odsączam na sitku żeby nadmiar wody odcedzić. Przekładam na patelnię z powrotem, dodaję cebulę, pokrojony ser feta. Mieszam i doprawiam jeszcze według uznania. Uwaga z solą bo feta już jest słona. Z nadzienia formuję kulki wielkości orzecha włoskiego.

1 komentarz:

  1. Pyzy robi się z ziemniaków, natomiast to są parzaki, parzeńce lub o jeszcze innej nazwie - w zależności od regionu, w którym są robione. W każdym razie mają nazwy w jakiś sposób związane z parą, na której są przygotowywane. Dobrze by było nie mieszać nazw już utrwalonych w polskiej tradycji kulinarnej.

    OdpowiedzUsuń